Zwracam się z najgłębszą
pokorą i prośbą o przebaczenie za tak wielkie opóźnienie z
odpowiedzią. Przyznam się szczerze, że zaraz po otrzymaniu listu
Waszej Ekscelencji, zabrałem się do pisania. Skończyłem takowe w kilka
dni i miałem szczery zamiar wysłać to sprawozdanie - czekałem tylko na
okazję przepisania go na maszynie.
Po przeczytaniu zebranych
myśli moich z czasów aresztu, badań, przejazdów na Sołowki, prace,
stosunki, pobyt na wyspach i niespodziewane wywiezienie mnie do kraju,
spostrzegłem, że myśli moje są rozwlekłe nie ujęte w odpowiednią
formę, często powtarzane, były więc przyczyną zatarcia przewodniej
myśli.
Czuję się jednak w obowiązku
spełnić życzenie Waszej Ekscelencji i Ojca św. dla którego w każdej
chwili gotów jestem oddać wszystkie swe siły i życie, gdyby tego była
potrzeba. Przesyłam więc to, na co się zdecydowałem w ostatniej chwili
choć nie wszystko szczegółowo opisałem, obawiając się nużącego
balastu, ale i z tego może się coś przyda.
Pisałem tylko to co
przeżywałem i widziałem na własne oczy, jednocześnie z kolegami,
którzy jeszcze pozostali przy życiu. Wielu z nich już nie mogło się
doczekać wolności, zakończyli swój żywot w nieopisanych cierpieniach;
wszyscy jednak w ostatniej chwili schodzili ze świata pojednani z
Bogiem, chociaż nieraz to pojednanie było nad wyraz trudne z powodu
tysiącznych przeszkód. Wszyscy czuliśmy niewypowiedzianą wdzięczność
dla Ojca Świętego za Jego prawdziwie Ojcowską miłość ku nam i opiekę.
Proszę Waszej Ekscelencji
upewnić Ojca Świętego o naszej niezłomnej i niezmiennej miłości i
wierności dla Kościoła i Ojca Świętego i wszyscy, którzy jeszcze
pozostali przy życiu przy pierwszej sposobności pójdziemy na pole
pracy wskazanej przez Najwyższego Pasterza.
Kończąc, łączę
najserdeczniejsze ucałowanie rąk Waszej Ekscelencji, całym sercem
oddany pokorny sługa ks.