RAPORT X. JÓZEFA JÓŹWIKA WYDOBYTY Z ARCHIWUM WATYKAŃSKIEGO

(PO KLIKNIĘCIU LINKU "SPRAWOZDANIE" MOŻNA PRZEJŚĆ DO STRONY Z PEŁNYM TEKSTEM)

Sprawozdanie Ks. Józefa Jóźwika (TU!!!)

Guzów p. Żyrardów dn. 28/11 1934 r.

Najdostojniejszy Arcypasterzu !

Zwracam się z najgłębszą pokorą i prośbą o przebaczenie za tak wielkie opóźnienie z odpowiedzią. Przyznam się szczerze, że zaraz po otrzymaniu listu Waszej Ekscelencji, zabrałem się do pisania. Skończyłem takowe w kilka dni i miałem szczery zamiar wysłać to sprawozdanie - czekałem tylko na okazję przepisania go na maszynie.

Po przeczytaniu zebranych myśli moich z czasów aresztu, badań, przejazdów na Sołowki, prace, stosunki, pobyt na wyspach i niespodziewane wywiezienie mnie do kraju, spostrzegłem, że myśli moje są rozwlekłe nie ujęte w odpowiednią formę, często powtarzane, były więc przyczyną zatarcia przewodniej myśli.

Czuję się jednak w obowiązku spełnić życzenie Waszej Ekscelencji i Ojca św. dla którego w każdej chwili gotów jestem oddać wszystkie swe siły i życie, gdyby tego była potrzeba. Przesyłam więc to, na co się zdecydowałem w ostatniej chwili choć nie wszystko szczegółowo opisałem, obawiając się nużącego balastu, ale i z tego może się coś przyda.

Pisałem tylko to co przeżywałem i widziałem na własne oczy, jednocześnie z kolegami, którzy jeszcze pozostali przy życiu. Wielu z nich już nie mogło się doczekać wolności, zakończyli swój żywot w nieopisanych cierpieniach; wszyscy jednak w ostatniej chwili schodzili ze świata pojednani z Bogiem, chociaż nieraz to pojednanie było nad wyraz trudne z powodu tysiącznych przeszkód. Wszyscy czuliśmy niewypowiedzianą wdzięczność dla Ojca Świętego za Jego prawdziwie Ojcowską miłość ku nam i opiekę.

Proszę Waszej Ekscelencji upewnić Ojca Świętego o naszej niezłomnej i niezmiennej miłości i wierności dla Kościoła i Ojca Świętego i wszyscy, którzy jeszcze pozostali przy życiu przy pierwszej sposobności pójdziemy na pole pracy wskazanej przez Najwyższego Pasterza.

Kończąc, łączę najserdeczniejsze ucałowanie rąk Waszej Ekscelencji, całym sercem oddany pokorny sługa ks.

 

 

Ku wielkiej mojej radości mój kuzyn X. Andrzej Kamiński Proboszcz  Parafii w Halinowie k. Warszawy niespodziewanie przysłał mi PRAWDZIWY SKARB!!! Bezcenny dokument zamknięty dotąd w watykańskich archiwach. Jest nim napisany przez Księdza Józefa raport-wspomnienie z jego pobytu w Rosji. Niestety te dwadzieścia kilka stron dotyczą tylko (i aż) jego aresztowania, pobytu na Sołówkach oraz uwolnienia z rąk Sowietów.  A chciało by się poczytać pamiętnik z jego pobytu na Syberii w Irkucku i Jakucku. Oraz dowiedzieć się czegoś więcej o jego posłudze kapłańskiej w ZSRR. Szkoda, że stryj nie pisał pamiętników. Tekst, który tutaj prezentuję jest napisany zaskakująco współczesnym i żywym językiem. Wspaniała jest lektura tego wspomnienia. Można "poczuć" osobowość stryja i jego żywą inteligencję. Poznać go lepiej. Tekst składa się z dwóch części. Pierwsza jest opisem niewoli i uwolnienia, a druga jest osobistą oceną  sytuacji w sowieckiej Rosji. Druga cześć jest przepełniona miłością do ludzi, oraz wiarą i nadzieją na lepsze czasy.

Dokument odnalazł w Watykanie ks. dr hab. Marian Radwan. Udostępnił ten tekst Księdzu Profesorowi  Romanowi Dzwonkowskiemu, a ten z kolei przesłał go księdzu Andrzejowi Kamińskiemu - członkowi rodziny stryja Józefa.

         
X. JÓZEF JÓŹWIK - WSPOMNIENIE SYBERYJSKIE
         
 

W przewodniku Katolickim w roku 1934 w numerze z dnia 20 maja ukazał się artykuł napisany według wspomnienia X. Józefa Jóźwika dotyczący jego pobytu na Syberii. Wspomnienie spisał nie znany z nazwiska autor (być może dziennikarz tej gazety) o inicjałach AX. Opowiadanie jest bardzo ciekawe, ale jak na mój współczesny gust jest napisane zbyt kwiecistym językiem... No cóż ale wtedy były zupełnie inne czasy...

         
   
         
       
         
LIST HRABIEGO MICHAŁA  SOBAŃSKIEGO DO X. JÓZEFA JÓŹWIKA
         
  W roku 1933, zaraz po powrocie z sowieckiej Rosji ksiądz Józef został poproszony przez rodzinę Sobańskich aby zechciał zostać Kapelanem w kościele w Guzowie. Władze kościelne wyraziły zgodę i ksiądz Józef przeniósł się do tej miejscowości jeszcze w tym samym roku. Przebywał tam do roku 1939. Był traktowany przez familie Sobańskich jak członek rodziny i uważany za człowieka świętego. W pierwszej połowie lat 90-tych XXw. rozmawiałem telefonicznie z hrabiną Sobańską, która jako młoda dziewczyna stykała się z Księdzem Józefem właśnie w Guzowie. Wspominała go jako człowieka pełnego uduchowienia i świętości.